Thursday 31 March 2011

Słodkie Kuleczki

Drodzy Ewentualni Czytelnicy,

Dziś tylko taki krótki post bo mam mega mało czasu. W sumie to miałem nic nie pisać ale akurat jestem po lunch break'u i tak mnie natchnęło....

otóż jak zapewne niektórzy z was się domyślają pomieszkuję sobie ostatnimi czasy w Indiach i co tu będe ukrywał, kocham to miejsce. Zawsze jak mam przerwe na kawe to wpada taki mały chłopaczek - na oko 5-6 lat- i przynosi różnego rodzaju słodkości - np takie małe, super słodkie kuleczki Ladoo, czy też Gulab Jamun. No po proste niebo w gębie. Zawsze świeże, pyszne i zawsze punktualnie o 2.30 pm. 

Robi je jego mama i dwie siostry, bardzo uczciwe i pracowite kobiety, a sprzedają to tak tanio że pojęcia nie mam gdzie oni mają z tego zysk. No ale najwidoczniej jakiś tam mają. Może nie za duży bo widząc po chłopaczka ubraniach nie wiedzie im się najlepiej, jednak żyją godnie i schludnie. Jako że ich ich ojciec nie zyje od kilku lat muszą niestety radzić sobie sami. Co więcej nie jest to jedyna rodzina zarabiająca pieniądze w taki sposób - tylko w moim miescie jest ich kilkadziesiąt. Konkurencja więc jest olbrzymia a market nie taki znowu wielki. 

I ta cudowna rodzina zdają sobie dskonale sprawę że jeśli ich kuleczki będą nieświeże, niesmaczne, za drogie, lub jeśli ktoś nie daj boże sie po nich pochoruje to nikt już więcej nie będzie ich kuleczek kupował i czeka ich głód kicz i popielina i, pewnikiem, śmierć głodowa w bramie. Dlatego w ich najlepszym interesie jest bym ja długo żył w zdrowiu i opychał się ich kuleczkami w nieskonczoność.

Jaki z tego morał? No co najmniej kilka:

1. Skoro 5-6 letnie dziecko może pracować żeby pomóc swojej mamie utrzymać rodzine to już na pewno 13 letni koń może do roboty zapierdalać!! Ale nieee po cooo?! Praca jest dla DZIECI szkodliwa!! DZIECI KU*WA jego mać - niektórych 13 latków to bym się bał na ulicy spotkać. I lepiej żeby taki siedział pod blokiem z menelami, albo kradł portmonetki. I sory za populizm ale to akurat prawda - praca nie szkodzi - praca hartuje! 

2. Proszę zauważyć jak szkodliwa dla nas jest obecność SANEPIDU! Jeśli jedzenie jest niesmaczne lub sie potrujemy to po prostu właściciel baru/restauracji zbankrutuje i tyle! Jednak dzięki temu że mamy sanepid nic takiego nie ma miejsca. Po pierwsze nie ma ani wolnej konkurencji, ani, co ważniejsze SWOBODY WEJŚCIA NA RYNEK!! Aby otworzyć punkt gastronomiczny w polsce trzeba wydać dziesiątki tysięcy złotych na sprzęt, szkolenia i spełnianie jakichś kurewsko debilnych procedur typu okap ma być dwa metry od zlewozmywaka, a kaloryfer 4 od zamrażarki.W dzisiejszych czasach wystarczy mieć dużo hajsu żeby otworzyć restauracje, a SANEPID już się zatroszczy żebyśmy nie mieli za dużo konkurencji. A jak nie ma konkurencji to ani sie nie musimy starać żeby jedzenie było dobrej jakości, ani żeby ceny były jakoś specjalnie wyśubowane. Jacyś tam klienci i tak przyjdą.

Przez SANEPID żarcie w większości restauracji nie nadaje się do spożycia a jeśli już to ceny są tak zaporowe że mało kogo na to stać. Bo oczywiście właściciel musi sobie odbić koszta "utrzymania" SANEPIDU.

Dlatego w każdym kraju w którym SANEPIDU nie ma, można sobie wtryniać tanio i smacznie a w krajach komunistycznych jak Polska trzeba bulić ciężką kase za ciulowe jadło.

3. Na wolnym rynku jest tak wygodnie że restauracja przychodzi do Ciebie sama. Nawet po nią dzwonić nie musisz.

4. Jak jesteś biedny i chcesz z tej biedy wyjść to w normalnym kraju po prostu z niej wychodzisz! Zbierasz czy tam żebrasz pare złotych, kupujesz mąkre cukier i robisz z tego pyszne kuleczki które sprzedajesz z zyskiem. Drugiego dnia kupujesz dwa razy wiecej maki i cukru i robisz dwa razy wiecej kuleczek. Trzeciego dnia 4 razy wiecej, potem 8, 16, 32 aż w końcu otwierasz drugi biznes. A po 5 latach to masz sieć ogólnokrajową i jesteś biznesman. W krajach popieprzonych pracujesz pół życia żeby nazbierać kilkadziesiąt tysięcy na spełnienie norm sanepidu, urządzenie lokalu, sprzęt i szkolenia. I drugie pół ciułasz żeby Ci i tak państwo 2/3 z tego zabrało.

Witajcie w Świecie Cywilizowanym.

pozdrawiam,

marketing offier, Indie

Tuesday 29 March 2011

Ekonomia Dla Ubogich 4 - Jak się robi pieniądze



Drodzy Ewentualni Czytelnicy,


W dzisiejszym poście postanowiłem przekazać wam wreszcie sekret odwiecznej władzy i potęgi, sekret tak potężny iż Ci którzy weszli w jego posiadanie posiedli moc sprawowania władzy nad światem, a jednocześnie tak prosty i oczywisty że przeciętny „obywatel” (czyli ten co musi się obywać bez pieniędzy, wolności własnego zdania i rozumu) nie jest w stanie go zaakceptować.

Jeśli i Ty Drogi i Ewentualny Czytelniku jesteś jednym z Obywateli – rozchmurz swe oblicze gdyż oto na ratunek przychodze Ja – Marketing Officer - by podzielić się z Tobą tym oto niezwykłym sekretem. A jest nim nie mniej nie więcej tajemnica tworzenia pieniędzy!

 Muszę Cie jednak ostrzec iż najprawdopodobniej nawet po przeczytaniu tego tekstu nadal nie będziesz mógł tworzyć pieniędzy na własny użytek (swoją drogą nic nie stoi na przeszkodzie, nieraz w historii zdarzało się iż w jednym kraju obecnych było na rynku setki konkurujących ze sobą walut produkowanych prywatnie!! Ale o tym innym razem), gdyż dzisiaj tworzenie kasiory zarezerwowane jest jedynie dla wąskiej grupy „wybranych”. Znaczy tych co zdołali niemal wiek temu przekupić i zastraszyć odpowiednich osobników i wprawić system w działanie. Jednak jako że wiedza to potężna broń pozwoli Ci ona skutecznie bronić się przed propagandą tych przygłupów w garniturach z TVN TVP POLSATU itp.


-No dobrze dobrze,  no to skoro jesteś taki mondry, to gadaj jak się robi te piniondze - zapytasz pewnie.

Zapewne nieraz słyszałeś iż pieniądze są emitowane przez (nie)Rządy a wytwarzane przez mennice i inne wytwórnie papierów gównowartościowych. Można się z tym po części zgodzić, jednak prawda jest taka iż w ten sposób powstaje mniej niż 1% pieniędzy. 99% mamony znajdującej się w dzisiejszym obrocie znajduje się w postaci cyfrowej na twardych dyskach komputerów!! Gdyby więc więcej niż 1% ludzi chciało wybrać swoje pieniądze z banków w jednym momencie (no ok, gdyby ileś tam ludzi chciało wybrać więcej niż 1% ogólnoświatowych zasobów) nie było by to mozliwe ze względu na fizyczny brak tej mamony w skarbcach!! 

- no dobra, dobra cwaniaczku, to skoro więc to nie mennice i rządy produkują pieniądze to skąd niby one się biorą? - (zapewne zadajesz sobie właśnie to pytanie Mój Drogi i Ewentualny Ezytelniku.)

Otóż 
PIENIĄDZ JEST PRODUKOWANY! PRZEZ PRYWATNE BANKI!! 

Za każdym razem gdy bank udziela Ci kredytu nie udziela Ci pożyczki korzystając z zdeponowanych wkładów innych użytkowników (wbrew temu co oficjalnie podaje telewizornia i nauczyciele Wosu czy tam czegoś)  – bank tą kasiore bierze „z dupy”.

-Jak to z dupy? Tak dosłownie z dupy czy jak? I z czyjej dupy?- pytasz zaciekawiony.

Po prostu bank pożycza więce - znacznie więcej pieniędzy niż posiada. Lecz by dogłębnie zrozumieć zjawisko wyciągania pieniędzy z dupy musimy przenieść się pareset lat do tyłu...

Dawno dawno temu, gdy ludzie dopiero co się skapowali że ptasie piórka i muszelki nie są zbyt wiarygodnym środkiem płatniczym złotnicy zajęli się certyfikowaną przez władcę produkcją monet o określonej zawartości kruszcu. Jako iż posiadali ogromne zasoby złota i srebra potrzebny im był do ich przechowywania odpowiednio strzeżony skarbiec, w którym to za niewielką opłatą pozwalali deponować swoją mamone innym pacjentom chcącym mieć pewność iż oszczędności ich życia leżą w bezpiecznym miejscu. Jako dowód złożenia oszczędnosci skarbnik wystawiał im kwit na którym wypisywał wartość złożonego w jego skarbcu depozytu.

Otóż zarówno złotnik jak i pacjenci zauwazyli iż używanie kwitów jest znacznie wygodniejsze niż wymiana bezpośrednia kruszców na towary, gdyż po pierwsze było lżej nosić papierek zamiast wielkiej drewnianej skrzyni z monetami (i z jakiegoś powodu pucharami jak to zawsze na filmach), a po drugie bezpieczniej. Jako że ludzie zaczęli więc używać kwitów do wymiany bezpośredniej i bardzo rzadko wpadali do złotnika po odbiór swojego depozytu skarbiec prędko zapełnił się po brzegi.

W ten sposób powstały pieniądze czyli ówcześnie środki płatnicze reprezentujące wartość zdeponowaną w skarbcu i w 100% nań wymienialną (i tak było do lat 70 XXw. !!!!!!!!!)

Jako że koszt prowadzenia skarbca wzrastał (większe ryzyko spowodowane większą ilością kruszcu) złotnik postanowił nakręcić nowy biznes – mianowicie zdecydował pożyczać częśc swoich pieniędzy innym frajerom obciążając ich za to stosunkowo niskim oprocentowaniem. Jak się okazało pożyczający również woleli otrzymać kredyt w kwitach a nie w prawdziwym kruszcu.

Podejrzewam że już się domyślasz Mój Drogi i Ewentualny Czytelniku jaka myśl zrodziłą się w złotnikowej głowie? Tak! Złotnik doszedł do wniosku że od dziś będzię pożyczał także kasiore zdeponowaną przez innych pacjentów. 

Jako że wszystko kręciło się znakomicie – pożyczkobiorcy prędko spłacali zaciągnięte zoobowiązania (ewentualnie delikatnie przymuszeni spłacali je jeszcze szybciej) złotnik wzbogacał się w bardzo szybkim tempie, ostatecznie decydując się porzucić swój zawód zajmując się odtąd jedynie przyjmowaniem depozytów i wydawaniem kredytów.

Jednak jako że tumult był nie w ciemie bity prędko zauważył że coś tu nie gra...

-jak to jest? – pytali - Ani on nie pracuje, ani nie handluje, jeno mamoną naszą obraca w prawo i lewo, a tak sie bogaci sukinsyn? On na pewno naszą wspólną kasiore sprzeniewierza i wydaje to cośmy mu powierzyli! 

I wpadli do niego kupcy i chłopi z widłami i zarządzili otwarcie skarbca. Jednak ku ich zdziwieniu skarbiec był pełen po brzegi i nie brakowało nawet jednej monety!

Nieszczęśliwie jednakowóż dla byłego złotnika przy okazji wydało się w jaki sposób prowadził swoje interesy. Odtąd nie dość że ludziska nie płacili za zdeponowanie swojej mamony w skarbcu to jeszcze otrzymywali za to niewielki procent, zaś Ci którzy zaciągali kredyty obciążani byli znacznie większymi odsetkami niż dotychczas. Od tej pory profit bankiera polegał na różnicy między odsetkami jakie wypłacał depozytującym a odsetkami kredytobiorców. W ten sposób powstał prototyp Banku.

I wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden mały szczegół. Otóż po pewnym czasie chciwy były złotnik zauwazył iż nikt oprócz niego nie ma tak naprawde pojęcia ile kasiory znajduje się w skarbcu. Ba. Przecież może on mieć ukryte skarbce, sejfy i sezamy wypełnione po brzegi kosztownościami i tak dobrze pochowane by żaden złodziej nie mógł się o nich dowiedzieć. Genialna przykrywka!!

- O k*rwa! – pomyślał były już złotnik  - Przecież ja moge pożyczać kasiore której wcale nie mam!!

I zaczął trzaskać były już złotnik niewyobrażalną mamone. Otwierał filie w innych miastach, kupował dwory i pałace, woził się najnowszymi karocami, ogólnie miał tyle sałaty że podejrzliwi pacjenci ponownie zwątpili w jego uczciwość. Tym razem rozeszła się plotka po całym królestwie że były już złotnik rozpuszcza ostatnie już pieniądze i nie jest w stanie oddać swoich zobowiązań.

I ruszyli ludziska do skarbca by odebrać swoje złoto. Niestety – ku ich przerażeniu plotka okazała się po części prawdziwa – były już złotnik nie miał z czego oddać im pieniędzy, jednak nie dlatego iż je przepuścił zaś dlatego iż większość z z nich nigdy nie istniała! Przez swoją działalność zadłużył się był niewyobrażalnie!! Całe jego bogactwo opierało się na kłamstwie i długu który powstał z pieniądzy których nigdy nie było!!

I niemal dokładnie tak samo działają dzisiejsze banki.(Prawie) jedyna różnica polega na tym iż zbrodnicze rządy i fundusze walutowe wspomagają tą zbrodniczą działalność szybkimi kredytami lub dodrukiem papierów wartościowych by można było frajerom wcisnąć że wszystko jest pod kontrolą. Oficjalnie jest tylko jedna zasada którą banki muszą przestrzegaći- otóż na jednego prawdziwego dolara nie wolno wyprodukować więcej jak 10 wirtualnych. Jednak jak się okazuje nic nie jest pod kontrolą gdyż nadal 

PIENIĄDZ TO DŁUG!

Tak - za każdym razem gdy pozyczamy pieniądze banki „doprodukowywują” pieniądze zwiększając nasz ciągle rosnący kredyt jeszcze bardziej. I nawet gdybyśmy zechcieli uchronić się przed kryzysem i upadkiem tego kretyństwa i postanowili spłacić nasze zobowiązania to nie jesteśmy w stanie gdyż... nie ma na świecie tyle pieniędzy!!! 


Gdyby chcieć je spłacić musielibyśmy pewnie wydrukować więcej pieniędzy, czyli znowu się zadłużyć jeszcze bardziej. Co w sumie ma miejsce bez przerwy w dzisiejszych czasach (np przy okazji słynnego bail-out’u Czarnego Pana z US&A).

A dochodzą potem jeszcze inne bardzo skomplikowane mechanizmy jak wielokrotne pozyczanie tej samej kwoty, manipulacja rezerwami, kredyty międzybankowe zabezpieczane obligacjami rządowymi – w skrócie ruchanie na całego.

Niemal wszystkie kryzysy, inflacje, zachwiania na rynkach z ostatnim „wielkim kryzysem” włącznie są spowodowane właśnie tym procesem – tym że bez przerwy się zadłużamy. I dopóki nie wrócimy do zasady że standardem wartości pieniądza jest złoto a nie podaż innych wirtualnych pieniądzy tak do końca będziemy ruchani. A koniec zbliża się w 7 milowych butach i będzie niezwykle bolesny

A teraz obiecane wyjaśnienie dlaczego Inflacja to prawie najgorszy z Podatów. Otóż wiadomo że najgorszym jest podatek od pracy czyli dochodowy bo zniechęca sam w sobie do jakiegokolwiek wysiłku (patrz krzywa Lafera).

 Bardzo zły jest VAT bo obciąża nas za każdym razem jak wydajemy kasiore, aczkolwiek przynajmniej mamy wybór – możemy ewentualnie naszych pieniędzy nie wydawać i w ten sposób unikniema płacenia tego kretyństwa (...no wiem, ale zawsze to jakieś wyjście). Jednak Inflacja jest o tyle gorsza że obciąża nas nawet jak pieniądze zakopiemy 10 metrów pod ziemią!! Za każdym razem gdy jakiś kretyn tworzy nowy pieniądz zwiększa się jego pula na rynku a zgodnie z prawem popytu i podaży większa ilość danego dobra obniża jego wartość! (było na studiach, nie? Nawet w liceum i technikum było!!)

Także każdorazowo Rząd lub Bank drukuje/produkuje pieniądze by coś spłacić lub w coś „zainwestować” albo by, dajmy na to taki przykład z DUPY – sprezentować każdemu niedorobionemu dziecku laptopa (SIC!!) - sprawia że jednocześnie twoje pieniążki w portfelu są coraz mniej warte! Dlatego też Inflacja to nie wzrost cen!! Za wzrost cen odpowiedzialne są inne podatki. Inflacja (od ang Inflate – pompować) to nieuzasadniony wzrost ilości pieniądza na rynku przyczyniający się do spadku jego wartości! Za każdym razem gdy dochodzi do produkcji pieniądza ktoś zadłuża się na nasz koszt.

I jako ciekawostke dodam że historia zna przypadki gdzie mimo inflacji dochodziło do spadku cen!! Ale to już jest raczej Ekonomia Dla Średniozamożnych i nie mam zamiaru o tym pisać. Po prostu nie dajcie sobie wmówić że wzrost cen paliwa czy cukru ma cokolwiek wspólnego z inflacją!!


Jesli coś zostało niedopowiedziane zachęcam do wpisywania w komentarzu. I ewentualnego używania własnej głowy. 

Pozdrawiam,
Marketing Officer

Saturday 26 March 2011

Podręcznik Ruchu Drogowego w Indiach cz. 1 (dla niektórych ostatnia)


Drodzy Ewentualni Czytelnicy,

Jak zapewne niektórzy z was zauwazyli zazwyczaj podpisuje się Marketing Officer, Indie. Dlaczego Marketing Officer to opowiem może innym razem, chciałbym jednakowóż skupić się dzisiaj na drugiej części mojej sygantury czyli Indiach. A własciwie na jednym z wielu ich niezwykłych aspektów.

Jako iż od jakiegoś czasu mam niebywałą przyjemność prowadzić wszelkiej maści pojazdy wielokołowe po indyjskich drogach i bezdrożach postanowiłem podzielić się moją wiedzą i doswiadczeniem z Tobą, Mój Drogi i Ewentualny Czytelniku, pisząc ten oto Podręcznik Ruchu Drogowego w Indiach, by zaoszczędzić Ci zdrowia i kłopotów na wypadek Twojej Drogiej i Ewentualnej Podróży w te strony.

Jako iż jest to pierwszy z serii poradników wchodzących w skład mojego Podręcznika, muszę zacząć od rzeczy najbardziej podstawowych.

1.   Budowa pojazdu.

Podczas mojego pobytu spotkałem się byłem już z wieloma typami pojazdów – od dwukołowych skuterów z dospawanymi dodatkowymi 3 kołami wspomagającymi, przez seryjnie produkowane 3 kołowe riksze, po 18 kołowe monstra używane przy budowie dróg. Jednak nie ilość kół jest tu najważniejsza. Dla przeciętnego posiadacza pojazdu wielkołowego najważniejszą częścią wehikułu jest klakson. Tak, klakson! Podobnież jak u nas klasę samochodu wyznacza się na podstawie tak błahych jednostek jak pojemność silnika, ilość koniów mechanicznych, czy też posługując się tzw „wskaźniekiem IMNL” (Ile Ma Na Liczniku) tak tutaj jakość pojazdu ocenia się na podstawie barwy, tonu i ilości decybeli wytwarzanych przez wehikułowy klakson.

2.       Kodeks Ruchu Drogowego.

Otóż Cały zbiór przepisów można streścić do tego jednego przedmiotu – Klaksonu. Jest to o tyle istotne iż klakson w Indyjskim ruchu drogowym ma działanie podobne do kasownika w zapisie nutowym, - raz wciśnięty kasuje wszystkie przepisy. I tak wolno Ci wjechać np z drogi podporządkowanej na główną bez najmniejszej nawet utraty prędkości, pod warunkiem iż od co najmniej 100 m wciskasz klakson oburącz. Podobnież jest ze wszystkim, np zamiast kierunkowskazu wciska się tu klakson nie ważne czy skręcasz, omijasz czy wymijasz, w nocy zamiast świateł wciskasz klakson. No chyba że ktoś Ci wyskoczył nagle na ulice to po prostu dodajesz gazu.

Co do wymijania – tak naprawde to nigdy nie wiesz czy właśnie wymijasz czy jesteś wymijany. Wymijanie w Indiach nie jest manewrem! Coś takiego jak wymijanie na trzeciego w ogóle nie istnieje! Kazdy rodzaj wymijania do wymijania na siódmego włącznie jest absolutnie książkowym manewrem, niedołącznie związanym z przepisową jazdą. Oczywiście o ile odpowiednio głośno oznajmiamy naszą obecność klaksonem.

Jedyną wartą zapamiętania zasadą jest zachowanie przy Sygnalizacji Świetlnej. Otóż podczas wjazdu na skrzyżowanie z Sygnalizacją Świetlną nalezy zachować szczególną ostrożność. Zwłaszcza iż Sygnalizacje te są wyposażone w specjalne zegary oznajmiające jak dużo czasu pozostało do zmiany Światła. Prawidłowe zachowanie na światłach wygląda tak:

Swiatło Czerwone: Wciskamy Klakson i przejeżdżamy
Światło Pomarańczowe: Wciskamy Klakson i przejeżdżamy z zachowaniem Szczególnej ostrożności
Światło Zielone: Gwałtownie Hamujemy, Wciskamy Klakson I KIERUNKOWSKAZ! przejeżdżamy z zachowaniem Szczególnej ostrożności (to jedyna sytuacja w której kierunkowskaz jest wymagany)

No i wypadałoby dodać że oficjalnie ruch jest lewostronny i kierowcy w zdecydowanej większości (~60% - ~70 %) starają się przestrzegać tej zasady. Przypadki jazdy pod prąd z reguły nie przekraczają 30-40 %.

3.       Podstawowe Manewry.

Jako że przepisy omówiłem niezwykle szczegółowo w poprzedniej sekcji, w tej jak i w dalszych częściach mojego kursu będę starał się szczegółowo opisać różnorakie manewry, których opanowanie jest niezbędne do prawidłowego i bezpiecznego poruszania się po indyjskich drogach.

Sytuacja nr 1.

Poruszamy się samochodem osobowym. Przed nami jadą dwa autobusy, z naprzeciwka jedzie autobus nr 3 (patrz ilustracja nr 1). Naszym zadaniem jest wyprzedzić obydwa autobusy (nr 1&2) i nie zderzyć się czołowo z autobusem nadjeżdzającym prawym pasem (nr 3).

                                                                                                                                               ilustracja nr 1

Bezpieczne wykonanie manewru.


Przed rozpoczęciem manewru koniecznie upewnij się iż przewozisz co najmniej dwukrotnie więcej pasażerów niż dozwolone przez prawo oraz iż twój klakson jest sprawny. Wyczekując na moment w którym prawdopodobieństwo zderzenia z autobusem nadjeżdżającym z naprzeciwka wyniesie co najmniej 95% pozwól autobusowi nr 1 rozpocząć manewr wyprzedzania autobusu nr 2. Gdy autobus nr 1 zrówna się z autobusem nr 2 wciśnij klakson, i nie puszczając, rozpocznij manewr wyprzedzania.


                                                                                                           ilustracja nr 2

W momencie gdy prawdopodobieństwo zderzenia wynosi już 99% szybko wciśnij się pomiędzy autobus nr 2 i 1, przez co wymijając autobus nr 2 i jednocześnie wyprzedzając autobus nr 1 z lewej strony przez co spychając autobus nr 3 do rowu.

                                                                                                           ilustracja nr 3

Manewr ten należy do grupy zachowań podstawowych i jest z powodzeniem stosowany nawet przez mało doświadczonych kierowców. Bardziej zaawansowani są w stanie wykonywać ten manewr przy udziale skomplikowanych układów, składających się z kilkunastu ciężarówek, autobusów, cystern i pociągów oraz setek tysięcy rodzin na skuterach.

Mam nadziejże iż pierwsza część mojego kursu okaże się dla Ciebie przydatna, Mój Drogi i Ewentualny Czytelniku, i nieraz pozwoli Ci wyjechać na prostą. Już dziś zapraszam Cię następną część kursu, która to ukaże się niebawem. Stosunkowo.

Pozdrawiam czule,
Marketing Officer, Indie.


Thursday 24 March 2011

Ekonomia Dla Ubogich 3 - Krzywa Laffera




Drogi Ewentualny Czytelniku,

Wpatrując się w to co wyprawiają politykowie w naszym małym kraju możemy wziąć pod uwagę jedynie trzy opcje:

1. że są to kompletni kretyni
2. że mają wszystkich „obywateli” za kompletnych kretynów i myślą że mogą bezkarnie kraść i pieprzyć głupoty
3. oba powyższe stwierdzenia są prawdziwe


Osobiście jestem zwolennikiem opcji trzeciej. Otóż jako że w dzisiejszych czasach przez ekonomie rozumie się bełkot nieświętej pamięci Jana Maynarda Keyns’a, politykowie zajmują się łataniem dziur i zwiększaniem dochodów przez nieustanne podwyższanie podatków. To tak jakby zwiększać PKB na obywatela przez likwidacje obywateli.


Gdyby jednak którakolwiek z tych umysłowych prostytutek rzeczywiście miała coś wspólnego z ekonomią, z pewnością spotkałaby się była z pewnym prawem, nazwanym na cześć swego stwórcy, "krzywą Leffera". 
Krzywa ta w prosty i elegancki sposób obrazuje zależność pomiędzy wpływami do budżetu państwa a stawką podatkową. Wygląda to mniej więcej tak:




Zależność ta jest naprawdę prosta i w gruncie rzeczy oczywista. W przypadku gdy podatki wynoszą 0% wpływy do budżetu również wynoszą 0%. Podobnież gdy chciwy rząd zarządzi podatki 100%, to ze względu iż nikomu nię będzię się opłacało pracować wpływy również będą wynosić 0%. Cała sztuka polega na tym by zbalansować stopy podatkowe tak by osiągnąć optymalne wpływy do budżetu.


Paradoksalnie, jak pokazuje praktyka czasem by ZWIĘKSZYĆ przychód, wystarczy ZMNIEJSZYĆ podatki. Nie wdając się w szczegóły zasada działania jest bardzo prosta:  spada cena - zwiększa się popyt gdyż mozemy sobie na więcej pozwolić. I tak zamiast jednego piwa kupujemy dwa, zamiast 100 g szynki kupujemy 150, zamiast Fiata 126p kupujemy sobie volksvagena passata czy cos tam.


Nawet jeśli wpływy do budżetu się nie zwiększą to ogólny komfort życia „obywateli” znacząco się poprawi. A że jak wiadomo nic bardziej nie pobudza gospodarki niż obniżka podatków, można spodziewać się dalszego wzrostu gospodarczego, to z kolei oznacza nowe miejsca pracy, nowe produkty, rozwój i wzrost płac, czyli koniec końców dalszy wzrost wpływów do budżetu.

Update i wyjaśnienie: Proszę zauważyć iż dochody państwa w punktach przecięcia czerwonej przerywanej linii z krzywą wykresu są dokładnie takie same! Dla budżetu nie ma więc znaczenia czy wpływy pochodzą z przykładowo podatku 85% czy 15%. Bilans jest dokładnie taki sam. Jednak ma to ogromne znaczenie dla podatników!! Gdyż w przypadku płacenia mniejszej stawki 70% zostało by w ich portfelach!! W skrócie państwo miałoby tyle samo kasy co wcześniej jednak nasza stopa życiowa podniosłaby się kilukrotnie!! Mam nadzieję żę teraz to jest dla wszystkich jasne

I co najlepsze to nic nie kosztuje! Nie trzeba nic dofinansowywać, do niczego dopłacać, nie trzeba zakłądać „inkubatorów innowacyjności”. Nic. Koszt 0 PLN a zysk ogromny. Także nastepnym razem jak usłyszycie w TV o tym jak to rząd chcę łatać dziury kolejną podwyżką VAT'u czy PIT'u lub jak to nie wspiera gospodarki, nie dopłaca nie inwestuje, to popędźcie biegusiem do piwnicy po siekiere.


Już niedługo będzie baaardzo potrzebna.

Pozdrawiam,
Marketing Officer, Indie

Wednesday 23 March 2011

Wprowadzenie do demokracji.


Drogi Ewentualny Czytelniku,

Po pierwsze dziękuję Ci że stajesz się mniej i mniej Ewentualny z każdym dniem! Tylko wczoraj mój BLOG odnotował ponad  500 (!!) pojedyńczych wejść! Doprawdy internet to potęzna maszyna, a ja nie spodziewałem się iż mój Blog stanie się dla kogokolwiek interesujący. Dziękuję bardzo za wsparcie i darmową  promocje.

W nagrodę za Twoją pomoc, Drogi i Ewentualny Czytelniku, opowiem Ci krótką historię, często przytaczaną przez różnorakich liberalnych konserwatystów na całym świecie. Leci to zwykle mniej więcej tak:

Otóż razu pewnego płynął przez bezkres oceanu piekny statek, który był o tyle niezwykły iż nie było na nim kapitana. Wszyscy byli sobie równi: kobiety z mężczyznami, dzieci z dziadkami, Pederaści i Lezbijki z ludźmi normalnymi, biedni z bogatymi itp. Jako że nie było kapitana, a statek musi być przecież jakoś sterowany wprowadzony niezwykle zaawansowany system sterowania polegający na głosie większości. Otóż każdy z pasażerów miał przy sobie mały pilot i za każdym razem jak statek musiał lekko skorygować kurs, ogłaszano demokratyczne głosowanie i pasażerowie decydowali, czy statek powinien skręcić nieco w prawo, czy też może nieco w lewo. I jako iż pogoda była wyśmienita wszystko to sprawowało się całkiem nieźle. Ludzie byli przeszczęśliwi, nie musieli się troszczyć o nic – słońce grzało ich twarze, chłodzone natychmiast morską bryzą, wszyscy mieli dostęp do darmowych drinków jedzenia i w razie potrzeby do opieki medycznej, zakochane pary spędzały cudowny czas na dziobie statku wychylając sięza rufe, a g*je jak zwykle waliły się w d**e w kiblu.

Lecz niestety sielanka ta nie trwałą wiecznie. Oto pewnego dnia sztorm zebrał się niesamowity. Ogromne fale rzucały statkiem na prawo i lewo niczym łupiną orzecha. Ciemność zapanowała straszliwa, a w dodatku w oddali pojawiła się ogromna góra lodowa. Na szybko ogłoszono referendum, ludzie poczęli wciskać przyciski jak oszalali – ten w prawo, ten w lewo, ten hamuje ten przyspiesza. Na nic to - statek sunął na góre lodowa z niezachwianą prędkością.

-Już po nas – krzyczeli- Już po nas. Niech nas ktoś ratuje!!

I kobiety schowały się pod opiekuńcze ramiona swych mężów, dzieci szukały schronienia u swoich dziadków, a g**e pospiesznie pozamykały zasówki w drzwiach od kibli. Wtem gdy już niemal wszyscy stracili nadzieję na ratunek, na horyzoncie pojawiła się nadzieja. Oto kapitan wybiegł prędko z swej kajuty, chwycił pewnie za ster, obrócił kołem pare razy w lewo i statek pewnie wyminął zagrożenie, kierując się na bezpieczne wody.

Jaki z tego wniosek? A taki że dopóki mamy nadmiar jedzenia, nadmiar dobrobytu, względny pokój na świecie to możemy sie bawić w taką dziecinade, jednak ciężkie czasy wymagają liderów. Poza tym wyobraźmy sobie że zamiast statkiem pasażerowie lecą samolotem. I demokratycznie, przyciskiem przy fotelu, wybierają czy podciągnąć wolant w górę, w dół, w lewo czy w prawo, czy wypuścić podwozie podczas lądowania, itp itd. Kazdy widzi że to jawna głupota – jak można dać pani Marcinczykowej, Józefowi, Zbychowi spod budki z piwem, czy Henrykowi – hydraulikowi w Londynie, prawo decydowania o sterowaniu samolotem. Przecież żadno z nich o tym zielonego pojęcia nie ma!!

Otóż to! A wyobraźcie sobie, że w dzisiejszych czasach pani Marcinczykowa, Józek, Zbyszek i Henryk decydują o Ustawach Legislacyjnych, planowaniu przestrzennym, polityce zagranicznej, polityce wewnętrznej, sterowaniem stóp procentowych, wszczynaniem wojen, NIE wszczynaniem wojen, opiece zdrowotnej, polityce fiskalnej, makroekonomii, ochronie środowiska, stanowieniu prawa (!!) ! 


Rozejrzyjcie się dookoła. Popatrzcie na te zakazane mordy swoich sąsiadów i znajomych z innych grup/klas/departamentów. Przecież to są niedorozwoje umysłowe, nieprawdaż? Przecież każdy twierdzi że otaczają go idioci. Otóż Ci idioci rządzą krajem! I dopóki mamy demokracje to w żadnym kraju nie będzie dobrze. Ale o tym szerzej innym razem. Chciałbym tylko zaprezentować jeszcze jeden przykład.

Otóż wyobraźmy sobie że ten statek jednak się rozbił. Nie było kapitana, statek się wpieprzył w Góre Lodową i tylko dwóch mężczyzn i jedna kobieta – powiedzmy Zbyszek, Heniek i Halina- przeżyło i jakimś cudem udało im się dopłynąć na malutką bezludną wyspę. Po mniej więcej dwóch godzinach, Zbyszek i Heniek wykończeni brakiem sexu, postanowili zgwałcić swoją koleżankę. I nic nie robiąc cosbie z jawnej niechęci Haliny prędko zabrali się do roboty. Otóż chyba wszyscy wyraźnie widzą że jest to raczej nie w porządku, nie?

Ok to teraz wyobraźmy sobie że po dwóch godzinach panowie urządzają referendum na temat „czy wyrażasz zgodę na by Heniek i Zbyszek odbyli stosunek sexualny z Haliną”. Wyciągnęli karteczki, uzupełnili, karteczki wrzucili do urny (też nie wiem skąd urna na bezludnej wyspie?!) i okazuje się że w tajnym, równym, powszechnym, bezpośrednim głosowaniu panowie zwyciężyli 2:1!!! Teraz mogą już bez najmniejszych oporów mieć tyle sexu z Haliną ile im się podoba.

Chyba każdy widzi absurd, nie?

Ja wiem że nam wszystkim od podstawówki, albo nawet i wcześniej, wpaja się że „demokracja to najlepszy możliwy ustrój”. Otóż nie moi drodzy. Demokracja to najgorsza forma Tyranii – Tyrania większości, zdeprawowana i wypaczona forma Republiki. I choć wiem że to może być dla niektórych szokujące, to są na szczęście inne, dużo lepsze systemy, i to systemy sprawdzone przez tysiące lat. Demokracja w dzisiejszej formie to wynalazek XX wieczny!! To jest precedens jaki nigdy w historii świata nie miał miejsca! Może poza ostatnimi 10-15 latami starożytnej Grecji, tuż przed jej upadkiem. Jako że zdaję sobie sprawę że 20-30 lat propagandy i demagogii nie odwróci się jednym postem, postaram się potraktować ten temat szerzej i dokładniej w przyszłości.

Także to w ramach wprowadzenia tyle. Więcej i dokładniej następnym razem.

Pozdrawiam,
Marketing Officer, Indie

Tuesday 22 March 2011

Mały komentarz prasowy

Drodzy Ewentualni Czytelnicy,

 proszę sobie przeczytać dzisiejszy tekst z mojego ulubionego Onetu:

http://biznes.onet.pl/rzadowy-groupon,18554,4217342,1,prasa-detal

i zastanowić się chwilę czemu tak naprawdę służy to posunięcię? Wyobraźmy sobie następującą sytuację:

nasze mamy codziennie chodzą do sklepu, kupują pomidory na targu, chleb w Tecso, a wędline u miejscowego rzeźnika. Jako że robią to niemal zawodowo zawsze wynajdą najświeższe pomidorki i wędline, i najbardziej chrupiący chleb po najniższej możliwej cenie. Żeby i dzieci były syte i mąż zadowolony.

jednak pewnego dnia koło gospodyń miejskich zakłada "groupon". Decydują że jak będą kupować produkty razem to będą mogły wytargować znacznie niższe ceny i tak powierzają sprawę w ręcę jednej z nich - powiedzmy pani Marcińczykowej, która będzie robiła grupowe zakupy dla wszystkich za wspólne (czyli niczyje) pieniądze.

Co się dzieję? Otóż są dwie opcje:

1. Opcja korupcyjna:

Otóż jak tylko koło podpisało umowe wszystkie supermarkety i sklepy z całego miasta ruszyły chyrzo z łapówkami do pani Marcinczykowej prześcigając się w ofertach. Ostatecznie wygrywa Tecso oferując Pani Marcinczykowej dołądowanie karty rodzinki na 10% wydanej kwoty. I tak Pani Marcinczykowa zamiast oszczędnie i rozważnie wybierać najładniejsze pomidorki, szasta pieniędzmi na prawo i lewo kupując kawiory i homary dla wszystkich gdyż im więcej wyda tym wiekszej bonifikaty od Tecso może się spodziewać.

2. Opcja niekorupcyjna:

Pani marcinczykowa wyszła w miasto i kupuje 100 bochenków chleba, 500 kg pomidorków i 300 lasek kiełbasy. Zadowolona że udało jej się wynegocjować 10% rabatu wraca do kołą gospodyń obładowana zakupami. Lecz-ku jej zaskoczeniu okazało się iż mamy są raczej niezadowolone. Otóż jak się okazuje dzieci jednej z nich nie lubią pomidorków, drugiej jedzą chlebek pełnoziarnisty a u trzeciej wszyscy wpieprzają parówki. Tym to sposobem jako że niektóre z mam nie chciały części produktów inne mamy wzięły więcej  żeby się nie zmarnowało i karmiły swoje dzieci dzień i noc chlebem i kiełbasą bo szkoda wyrzucić, a jak już się zaczęło psuć to porozdawały resztki psom i kurom i jakoś to poszło.

Następnego dnia gospodynie zebrały się i wspólnie ustaliły że to jednak głupi pomysł był i od dzisiaj włącznie każda z nich będzie robić zakupy zgodnie z jej potrzebami.

No i to byłby koniec analogii, gdyby nie to że biurokracja tak nie działa. Biurokracja ma tendecje do rozrastania się! Następnym krokiem będzie zatrudnienie KOMISJI DO SPRAW OPTYMALIZACJI ZAKUPÓW. Następnie będzie komisja do spraw nieprawidłowości przy zakupach. Potem komisja śledcza i na samym końcu wsadzą do więzienia Marcińczykową która suma sumarum Bogu Ducha winną kobietą była...

Janosik – Historia Prawdziwa.


Drogi Ewentualny Czytelniku,

Jak zapewne i Ty zauważyłeś propaganda PRLowska nadal mocno trzyma się w posadach i marmurach KRRiT i po dzień dzisiejszy katują naród za jego własne, siłą wydarte (no bo chyba już nie ma idiotów co to z własnej woli płacą „abonament”??) tysięcznymi już powtórkami Samych Swoich, Kapitana Klosa, Czterech Pancernych i Janosika. Pomijając samą wartość intelektualno rozrywkową wszystkie te wydawnictwa cechuje jeden szczegół – otóż każdo z nich to nic innego jak Tuba Propagandowa PRL'owskiego systemu. I tak już kolejne pokolenie przeżywa przygody chlubiącego Gomułke i przerażonego kapitalizmem Pawlaka, czy też utożsamia się z przygodami niecnego  Tatrzańskiego Terrorysty zwanego Janosikiem. Który ani de facto Polakiem nie był, jak wieść gminna niesie, ani tym bardziej ludowym bohaterem.

Obywatel Jerzy Janosik, gdyż taka jego godność, był z pochodzenia Słowakiem i buszował po Karpatach na przełomie  XVII i XVIII w, jako Herszt bandy głupców gwałcicieli morderców i alkoholików, wyciulawszy wczesniej z interesu poprzedniego harnasia – śp Tomasza  Uhorčíka. Za główny rejon swoich bandyckich działań Janosik obrał pogranicze słowacko-węgierskie gdzie ze względu na dużę natężenie kupców, posłańców, kapucynów, tłustych zakonników i różnorakich szlachciców, miał zapewnione stałe źródło dochodu.

Wbrew powszechnie panującej opinii, Jurek nigdy nie schańbił się bezinteresowną pomocą. Zazwyczaj wszystkie zagrabione bogatym (a nie raz i biednym) pieniądze przeznaczał na dziwki i bimber, okazjonalnie jedynie obdarowując jakimś drobiażdżkiem miejscową dziewke, którą chyba tylko ze względu na zbytnie upojenie zapomniał zgwałcić. Częśc pieniędzy przeznaczał również na opłacanie różnego rodzaju możnowładców, landlordów i miejscowych żupanów którzy przymykali oko na jego harce i nie raz pomagali mu wyplątać się z tarapatów.

Ostatecznie wiosną 1713 roku pętla wokół Janosikowej szyi zaczęłą się zacieśniać. Poważnie poirytowani możnowładcy słowacko węgiersko austriaccy postanowili dorwać sukinsyna i wreszcie się z nim rozprawić. Zapędzony w kozi róg Janosik został zmuszony do żerowania na miejscowym chłopstwie, gdzie bez umiaru gwałcił, kradł bydło , chleb i bimber, doprawadzając tym samym ludzi do szaleństwa. Jednak jego szczęscie zakończyło się 17 marca 1713, gdy został w końcu pojmany przez oddział słowacki, umieszczony w lochu na zamku w Liptowskim Mikułaszu, oskarżony o 11 występków do których się suma sumarum przyznał  i w końcu powieszony na haku za bok za zabójstwo plebana z Demanicy. Lud przyjął wyrok oklaskami.  Bo to żaden bohater nie był tylko kawał skur**syna.

Czemu ja o tym pisze w ogóle? Bo sytuacja ma się bardzo podobnie z naszym państewkiem. Wszystkie reżymy od PRLowskiego po III RP(O) próbują ludziom wmówić iż działają niczym Janosik z telewizji. Próbując ludziom wmówić (właściwie to nieźle im to wyszło) że można zabrać bogatszemu (czyli pracowitszemu, odważniejszemu, mądrzejszemu) żeby dać biedniejszemu (często leniwszemu, głupszemu i bardziej pierdołowatemu). No bo wprawdzie kradną majątek tym krwiożerczym kapitalistom i szlachcicom (sami się pewnie wcześnie nakradli!!), jednak cóż to znaczy gdy mogą go rozdać we „właściwe” (czyli demokratycznie wybrane) ręcę Ludowe!

I mimo że tak naprawdę najbardziej okrada się biednych (o czym innym razem) to właśnie biedni i głupi najczęściej opowiadają się za utrzymaniem tego kretyńskiego systemu. Chyba tylko w myśl przysłowia : „czemuś biednym – bom głupi, czemuś głupi – bom biedny”

Państwo nie jest bohaterskim Janosikiem – państwo to banda sukinsynów trzymających Cie za ręce i nogi, podczas jak akurat ta szczęsliwie wybrana w demokratycznych wyborach Partyja wybiera  pozycje w jakiej Cie r*cha w d*pe. I nie ważne czy będą wjeżdżać troche bardziej z prawa, czy troche bardziej z lewa – koniec końców  twoja d*pa i tak będzie wyr*chana! A to tylko dlatego że dałeś sobie wmówić że R*chanie Twojej D*py jest dla Ciebie korzystne! I sory za mocne słowa ale taka prawda.

Dałeś sobie wmówić że jednym ludziom można zgodnie z prawem zabrać pieniądze i dać je zgodnie z prawem innym. Główną fukcją podatków w dzisiejszych czasach jest właśnie Janosikowanie – zwane inaczej redystrybucją. Mianowicie państwo zabiera Tobie żeby dać mi na studia, mi zabiera żeby Tobie dać na zasiłek dla bezrobotnych, marcinczykowej zabiera żeby Pani krysi zafundować operacje korekty nosa, a Pani krysia funduje pani marcinczykowej becikowe. I za każdym razem dochodzi do MARNOTRASTWA! Jedną z nieuniknionych cech redystrybucji jest właśnie marnotrastwo – za każdym razem jak państwo da Ci 100 zł pamiętaj że straciłeś 140!! Jest to NIEUNIKNIONE!! Gdyż 20 zł trzeba dać urzędnikowi który ZABRAŁ i 20 zł temu który DAŁ!

Dużo wydajniej i taniej byłoby gdybyśmy za usługi medyczne, emerytury czy szkolnictwo płacili z własnej i nieprzymuszonej kiesy. Niestety pokolenia otumanione bohaterstwem Janosika zapomniały że my wcale nie potrzebujemy nikogo kto by się o nas troszczył. My się musimy po prostu pozbyć tego sukinsyna Janosika który nas bez przerwy okrada, gwałci i przepija większość naszych pieniędzy. Jak już sie sukinkota pozbędziemy to sobie jakoś damy rade.

Bo jak głosi słynne ludowe przysłowie: „Socjaliści znów chcą naszego dobra, a nam go tak niewiele zostało...” Pamiętaj Drogi Ewentualny Czytelniku - Konia błotem nie namydlisz!!

pozdrawiam,
Marketing Officer, Indie

Monday 21 March 2011

Ta straszna radioaktywność...

Jest takie miasteczko w Iranie zwane Ramsar w którym występuję wyjątkowo duża radioaktywność naturalna. W niektórych miejscach Liczniki Geigera szaleją pokazując ponad 200-KROTNE!! przekroczenie norm. Jako że na całe szczęście nikt jeszcze nie pobieżył ratować tych biednych ludzi przed "normami", żyją sobie tam spokojnie od paru tysięcy lat ciesząc się wyjątkowym zdrowiem i bardzo niskim odsetkiem zachorowań na wszelkiego rodzaju nowotwory.

A te ONZ'etowsko Jewropejskie Cipy płaczą że poziom radioaktywności w chmurach nad Japonią przekracza DWUKROTNIE dopuszczalne normy a miejscami nawet DZIESIĘCIOKROTNIE!

Doprawdy, cywilizacja małych dziewczynek.

Ps. No ale zawsze to pretekst żeby pare tysięcy urzędniczych karaluchów znalazło pracę na lotniskach obmacując Cię licznikami Gey'era. Ta banda zboczeńców sobie nie odpuści jak Cie dobrze nie wymaca. Gorzej tylko że z elektrownią zaraz wszystko ucichnie a karaluchy zostaną i będą macać i macać i macać...
pozdrawiam,
Marketing Officer, Indie

Sunday 20 March 2011

Ekonomia dla ubogich 2 - Zemsta Czarnego Pana.

Drogi Ewentualny Czytelniku,

zapewne jak wielu obywateli (czyli jak głosi definicja tych którzy muszą się OBYWAĆ bez pieniędzy i wolności) twierdzisz iż NFZ musi istnieć bo ludzi nie stać na leczenie i bez NFZ ludzie będą zdychać w bramach (ileż ja to razy słyszałem...) Fakt! Nie stać! Ludzi nie stać na cukier ale póki co nie jest to na szczęście argumentem za utworzeniem Opieki Żywnościowej, i póki co diabetycy w bramach nie zdychają, nawet narkomani już w bramach nie zdychają bo im państwa all over the world fundują placówki do sterylnego brania w zyłe. Ludzi nie stać na leczenie z co najmniej dwóch prostych powodów. Otóż po pierwsze przez większość życia państwo zabierało im CO NAJMNIEJ 2/3 dochodów. Oraz po drugie, przez sam fakt istnienia NFZ ceny zabiegów i lekarstw są od 70% do kilkuset procent wyższe niż miałoby to miejsce w NORMALNYM, nie okupowanym przez III RP KRAJU! Otóż postaram się to po krótce wyjaśnić.

Po pierwsze spytasz mój Drogi i Ewentualny Czytelniku, jak to niby państwo zabiera 2/3 dochodów? Otóż nie 2/3, a według niektórych specjalistów z Centrum Adama Smitha nawet do 83%!! Jak to pytasz? Przecież większość ludzi płaci jedynie 18% PIT (Personal Income Tax) i 23% VAT (Value Added Tax)? Otóż aby to zrozumieć trzeba wpierw pojąć na jakiej zasadzie działa VAT. Otóż jak sama nazwa wskazuje VAT działa na zasadzie kumulacji wartości, i jego szkodliwość polega na tym że obciąża finansowo KAŻDY etap produkcji. Przykład: Rolnik zasiał zboże. Zapłacił za ziarno, w tym 23% VAT, no i zalał wache do ciągnika, w tym 23% VAT Bóg jeden raczy wiedzieć ile akcyzy plus podatku od CO2 i innych gówien (ogólnie 95% ceny benzyny to podatek pardon - PODAT!!!). Zboże zasiał, po paru miesiącach zebrał (znowu wache cza zalać) i jedzie do młyna sprzedać. Młyn skupuje płaci VAT (przy okazji zużywa wache i prąd i dalej płąci akcyze i podatek od energii) i gotową mąke sprzedaję piekarni. Znowu piekarnia płąci 22% VAT’u za mąke i znowu zalewa wache do dostawczaka. Z mąki w nocy piekarz robi pyszne świeżutkie bułeczki (podatek za prąd, gaz oczywiście ubezpieczenia piekarza, jego podatek dochodowy itp), i rano (po zalaniu wachy do dostawczaka) sprzedaje bułeczki do sklepów gdzie sklepikarze płacą 23% VAT. Około godziny 7 rano nasi ojcowie idą do sklepu na browara (VAT i akcyza) i przy okazji kupują bułeczki gdzie znowu płacą 23% VAT.

Po kumulacji wszystkich akcyz i podatków wychodzi że cena jednej bułeczki to w około 80% podatek  Pardon – PODAT!! i tak zamiast 5gr za bułeczke płacimy co najmniej 40.

I pół biedy gdyby to był jedyny podatek jaki musimy opłacić. A tu jeszcze PITy CITy, Podatki od nieruchomości, leśne gruntowe, obowiązkowe składki Ubezpieczeniowe, zdrowotne (czyli haracz na ZUS i NFZ), Akcyzy, Cła, opłąty urzędowe, podatki zdrowotne, opłaty transportowe, opłaty od Gier, Podatek od posiadania Psa ITP ITD!! Ludzi nie stać na leczenie bo REŻIM okrada ich z pieniędzy!

Drugą sprawą jest sam fakt istnienia NFZ. Pare lat temu pewna firma wypuściła na rynek bardzo skuteczny lek na obniżenie ciśnienia tętniczego. Lek okazał się strzałem w dziesiątkę, ludzie zamiast zmieniać tryb życia, unikać stresów i nadmiernego wysiłku mogli w pełni cieszyć się życiem. Lek był sprzedawany po cenie rynkowej która ustabilizowała sięna mniej więcej 50 PLN. Niestety ku przerażeniu chorych NFZ dowiedział się o cudownym działąniu medykamentu i postanowił DOFINANSOWAĆ jego kupno o 90%. Otóż co się stało. Firma jako że nie byłą w ciemię bita szybko podwyższyła cenę leku do 450 zł i tym sposobem cena rozłożyła się na państwo i obywatela. Państwo opłacało 90% ceny leku czyli 405 zł a obywatel de fakto jedynie 45 czyli był 5 zł do przodu!! Jakiż ten NFZ dobroduszny nieprawdaż? I co zauważył emeryt? Że płaci za lek 5 zł mniej, ale że nam wszystkim 405 z portfela ubyło to już nie widać!

Jak sytuacja się dalej potoczyła? Otóż po paru miesiącach inna firma wypuściła jeszcze bardziej konkurencyjny lek, sprzedając go po cenie rynkowej 30 zł. Lud się kapnął że opłaca mu się zmienić medykament i po kilku miesiącach NFZ ściągnął Lek nr 1 z listy leków refundowanych. Co się stało? Niemal natychmiast firma zmieniła cene leku na RYNKOWĄ która ustabilizowała się na poziomie ok 33 zł!! Skończyło sięto tym że prokuratura wszczęłą dochodzenia w sprawie wymuszenia podatkowego czy jak oni to tam nazywają.

A co firma temu winna? Czy mogę zostać ukarany jeśli znajdę na chodniku 50 zł? Kto winny ten co znalazł czy ten co nieuważnie upuścił?

I po raz kolejny zaznaczam nie ma znaczenia jakie intencje ma urzędnik – nieważne czy został przekupiony łapówką przez firmę farmaceutyczną (na 99% był) czy jest po prostu idiotą (na 100% jest tak czy siak). Nie ma to najmniejszego znaczenia. Trzeba sobie uświadomić jedno – KAŻDA DOPŁATA SZKODZI. I proszę to póki co zapamiętać!

Bo szerzej będzie innym razem.



Ps. Proszę sobie tylko przypomnieć sytuację która miała miejsce niedawno: w czasie „wielkiego straszliwego kryzysu” sprzed dwóch lat kretyni i komuniści od Czarnego Pana z US&A postanowili iż General Motors nie może zbankrutować bo „tysiące ludzi straci prace i umrą z głodu w bramach”. Nadrukowali więc na szybciora pareset miliardów i rozpoczęli akcję dopłacania do samochodów połączoną z propagandą że „auta 20 letnie wydzielają dużo CO2 i trzeba je wymienić bo inaczej będzie 2 st C cieplej i wszyscy wymrzemy”. Jaki był efekt? 


Otóż jak wiadomo jedynie biedni jeżdża 20 letnimi autami, więc skuszeni możliwościa dopłat rzucili się do salonów by wymieniać auta na nowszy model. Jako że mimo dopłat wydali więszość swoich oszczędności musieli od tej pory zacisnąć pasa. I tym sposobem zamiast wymieniać sztoczke do zębów co miesiąc wymieniali ją co dwa. Zamiast kupić nowe buty chodzili w w starych o 3 miesiące dłużej, zamiast kupić nowy komputer do firmy część prac dalej wykonywali na papierze.

Wprawdzie dzieki dopłatom sprzedaż samochodów była największa od niepamiętnych czasów, jednak miało to straszliwy wpływ na inne dziedziny gospodarki, przyczyniając się do upadku dziesiątków tysięcy małych i średnich firm i ogólnego pogorszenia  stopy życiowej przeciętnego amerykańca. Nie wspominając o spowodowanej dodrukiem pieniądza Inflacji (od angielskiego Inflate pompować) która jest niczym innym jak kolejnym PODATEM!

(Tak, wiem że niektórzy nie rozumieją dlaczego inflacja to PODAT, ale o tym też innym razem.)

Pozdrawiam,
Marketing Officer, Indie